Dodano - maj 2014
STARUSZKI
jak zwinnie biegną
staruszki
przez młodość
skurczone
w przetartych fotelach
z wiernym pledem
na obolałych nogach
nocą przebierają się
w sukienki snów
kupione w sklepiku
Pana Boga
za grosze modlitwy
anioł stróż
chciałby mieć wakacje
a one jeszcze cerują ubranie
czekają na święta
mają tyle konfitur
w spiżarni
NAJDŁUŻSZA PODRÓŻ
siedzimy milcząc
o wszystkim
w skroniach
stukot życia
skraca naszą podróż
która jak krajobraz
zza okien pociągu
wymyka się z żył
patrzę spokojnie
czy jeśli nie wiem
co tracę
nie tracę
tego wcale ?
TEORIA DARWINA
zostawiasz
wylizane kości snu
w misce dębowego łóżka
grzebiesz pazurem
w bruzdach godzin
szukając czegoś
do strawienia
mijasz czas
bez pożegnania
węsząc za czymś
ważniejszym
teraźniejszość
tłusta dżdżownica losu
wymyka się znowu
czy wiesz jak pięknie
być człowiekiem ?
AFRYKAŃSKA SPRAWA - pamięci ofiar Tutsi i Hutu
w spokoju piliśmy kawę
z cynamonem
nucąc szlagiery
szliśmy na spacer
podglądać jak dmuchawce
bawią się z wiatrem
myliśmy ręce
przed każdą kolacją
jak gdyby trochę dalej
palcem po mapie
rzeki nie brodziły krwią
tylko nad ranem
wyczesując koszmary
z atłasowych snów
nie rozumieliśmy
skąd wzięły się
w naszym dobrym życiu
a to wielkie zwierciadło nocy
chłonęło świat
by po kawałku
oddać go wszystkim
W PARKU
bezdomna chmura
z tobołkiem deszczu
przysiadła nad miastem
jak zmęczony pielgrzym
wiatr zaczytany
w gazecie
pod nogami
drobiny kurzu
szykują się do walca
staruszkowie
wracają
skąd przyszli
dzieci
biegną w nieznane
SŁODKI ZIMOWY PORANEK
wszystko
posypane cukrem
śniegu
pokryte lukrem
w wielkiej machinie mrozu
skorupka pęka pod stopami
unosząc aromat chłodu
dzieci lepią słodycze
śnieżnych kul
częstują się nawzajem
celnymi rzutami
rzeka jak sorbet
z którego nie zdążyły
uciec gwiazdy
i lśnią teraz w górę
jak lusterka
NASZA BAJKA
czekam
za siódmą rzeką
ostatnia z nich
szmerem
płynie przez mój pokój
w upalne letnie noce
czasem echo niesie
twoje kroki
zza siódmej góry
żyjemy w bajce
nie wiedząc
o tym nic
WIDOK Z MOSTU
spoglądam w dół
rzeka rzeźbi nas
falami
w twojej twarzy
moja twarz
"panta rhei"
słucham jak pulsuje
twój nadgarstek
STRUNA ŻYCIA
nadal nie mogę uchwycić
struny życia
na której opuszkami dni
wygrywa się sens wszystkiego
myślałam
że jest ukryta w tobie
w zwojach mięśni
drgająca oddechem
najbardziej
gdy promem snu
dopływaliśmy
na poranny brzeg
CAŁY TY
wychodząc
zgasiłeś księżyc
przekręciłeś kluczyki
w stacyjce dnia
i powoli odjechałeś
w przyszłość
OWAD
patrzysz
jak zachwycony owad
który jeszcze nie wie
że jestem
pajęczyną
utkaną dla ciebie