napisz do nas!
ustaw tę strone jako startowa
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
   
   
 
   
   

 archiwum: 0| 1 | 2 |3 | 4 | 5 |6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13| 14 | 15 | 16 | 17 | * | * | * | * | * | * |
 WISŁAWA SZYMBORSKA "Na chwilę tu jestem, i tylko na chwilę "                       

WISŁAWA SZYMBORSKA (1923-2012)

 9 lutego 2012 roku w Krakowie na Cmentarzu Rakowieckim naród pożegnał Wisławę Szymborską, poetkę, mistrzynię konceptu i wyrazistej pointy, noblistkę, której twórczość - jak uzasadniał w 1996 roku Komitet Noblowski - "z ironiczna precyzją pozwala historycznemu i biologicznemu kontekstowi ukazać się we fragmentach ludzkiej rzeczywistości". Poetka-ascetka, zawsze trzymająca fason dama, postawę zdziwienia i zwątpienia uznawała za gwarant dobrej poezji; minimalistka i maksymalistka zarazem. Bo choć autorka "Wołania do Yeti" pozostawiła po sobie mniej niż 400 opublikowanych wierszy, to jednak udało się jej - bez zbędnego słowa - opisać złożoność ludzkiego doświadczenia, roztoczyć perspektywę na całość bytu.

 Wisławę Szymborską żegna i Zakopane. Nie jest tajemnicą, że w biografię poetki - zarówno w tę najbardziej intymną, ukrytą, jak i tę twórczą, którą człowiek pióra w postaci daniny musi niekiedy złożyć czytelnikowi i historykowi literatury - stolica Tatr wpisała się na zawsze. To tu właśnie - według przekazów rodzinnych - w 1922 roku poetka została poczęta; tu także, 74 lata później dowiedziała się o przyznaniu jej Nagrody Nobla. Ale zacznijmy od początku.

Czy ojciec Szymborskiej znał Kasprowicza?

 Okazuje się, że nie jest to wykluczone. Ojciec poetki, Wincenty Szymborski, na początku lat 90. XIX wieku osiedlił się w Zakopanem, gdzie w 1892 roku rozpoczął pracę w administracji dóbr zakopiańskich. W 1904 roku hrabia Władysław Zamoyski mianował go swoim plenipotentem. Niewielu zakopiańczyków zdaje dziś sobie sprawę z tego, że to właśnie pod jego czujnym okiem realizowana była na początku wieku - a zatem w samo południe "tatrzańskiej" Młodej Polski - większość miejscowych inwestycji, m.in. Muzeum Tatrzańskie, budowa wodociągu, bitej drogi z Zakopanego do Morskiego Oka czy kolei Chabówka-Zakopane. W pamięci lokalnej społeczności zapisał się ojciec przyszłej noblistki jako społecznik, człowiek szczodrobliwy, zaangażowany krzewiciel oświaty i kultury, patriota, endek. To on w 1909 roku podpisał deklarację powołującą do życia Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe; wiadomo także, że żywo angażował się w walkę o "polskość" Morskiego Oka, w którym - notabene - jak wspominała poetka - ponoć prawie się utopił. I choć świadectwa znajomości Szymborskiego z wybitnymi niekiedy ludźmi, członkami literackiej bohemy, którzy bywali wówczas Zakopanem, nie zachowały się, to jednak można z dużą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, że plenipotent Zamoyskiego z Janem Kasprowiczem zetknąć się mógł. Poeta, jak wiadomo w tamtym okresie pomieszkiwał w Poroninie, tu też - co nieobojętne w kontekście narodowo-patriotycznej działalności Szymborskiego - autor "Ballady o słoneczniku" w trakcie Wielkiej Wojny przez czas jakiś pełnił funkcję komisarza chlebowego. Na pewno zaś - o tym wiemy już od samej poetki - utwory autora Hymnów znalazły swoje miejsce w biblioteczce Wincentego.

  W 1917 roku Szymborski, w wieku 47 lat, żeni się z Anną Rottermundówną. W latach 1917-1923 państwo Szymborscy mieszkają w domu w Kuźnicach, tu rodzi się starsza siostra Wisławy, Nawoja. W 1922 roku Wincenty zaczyna chorować na serce, lekarze zalecają mu opuszczenie niekorzystnie wpływającej na stan jego zdrowia stolicy Tatr. W styczniu 1923 wyjeżdża do Kórnika - kilka tygodni później dołączają do niego żona, córka Nawoja i. Wisława, która później "wspomni" tę pierwszą, długą przecież, ale i pozaświadomą podróż: "Przewędrowałam w brzuchu mamy z Zakopanego do Kórnika".

Tragedia sztokholmska spadła na nią w Zakopanem

  W międzywojniu poetka odwiedzała wraz z siostrą Zakopane na zaproszenie swojego ojca chrzestnego - Franciszka Kosińskiego. Wypoczywała wówczas na Chramcówkach, w willi "Stefania". wspomina, że wraz z siostrą spały otoczone dziełami Malczewskiego, Fałata, Kossaków. Od lat 50. autorka "Chwili" w początkach października pojawiała się w Domu Pracy Twórczej "Astoria". Tu oddawała się powinnościom poety - pisaniu, ale i naturalnym potrzebom - choćby słynnym grom towarzyskim, które uwielbiała organizować dla przyjaciół. Tu można było zobaczyć ją oglądającą. seriale, stąd z przyjaciółmi wyruszała na wyprawy do Doliny Chochołowskiej, Doliny Białego, Doliny Kościeliskiej - ale wiadomo, że nie gardziła urokami miasta, niektórzy zarzekają się, że poetkę widywali także i w zakopiańskich lumpeksach. Być może to tu oddawała się także lekkim literackim zabawom, wśród których poczesne miejsce zajmowały słynne limeryki, w tym te nacechowane regionalnym folklorem - podhalańskie:

Pewien juhas z Pęksowego Brzyzku
ujrzał przyszłość w proroczym błysku:
szumi piknie Dunajec,
a na mostku baca Kitajec
Jasinecka pierze po pysku.

 
Pewien baca w kurnej chacie
z owieczką żył w konkubinacie.
Ta beczy: "Ja to nawet lubię,
ale czy myśli pan o ślubie?
Bo jeśli nie, poskarżę tacie".

 W końcu to tu - w "Astorii" właśnie - 3 października 1996 roku, w porze obiadowej (serwowano wtedy zupę koperkową) "dopadła" ją wieść o "tragedii sztokholmskiej", czyli przyznaniu jej Literackiej Nagrody Nobla.

Wisława i Marusia, czyli kobieta o kobiecie z Harendą w tle

 Czesław Miłosz popełnił Historię literatury polskiej - Szymborska pozostawiła wielką poezję i garść porozrzucanych tu i ówdzie strzępów refleksji o literaturze, dziełach wybitnych czy po prostu swych "literackich słabościach". Złożyło się to na swego rodzaju prywatne dzieje literatury, którą być może kiedyś uda się zrekonstruować bądź wskazać choćby jej punkty węzłowe. Jakie przewidziała w tej intymnej hierarchii miejsce dla Jana Kasprowicza, możemy jedynie spekulować. Wprawdzie poetka - w wywiadzie dla "Polityki" z 1996 roku - wspominając pierwsze spotkanie ze swym przyszłym mężem, poetą Adamem Włodkiem - przyznaje: "Włos mu się na głowie zjeżył, gdy zaczął ze mną rozmawiać i okazało się, że ja właściwie absolutnie nic nie czytałam z poezji. Oprócz tego, co było w domu, jakieś tomiki Kasprowicza i Tetmajera, zresztą do Tetmajera mam dziś ogromną słabość", to jednak w swej praktyce twórczej wypracowała niezwykle oszczędny poetycki idiom, który lokować należy wśród zjawisk literackich sytuujących się na absolutnym biegunie młodopolskiej emfazy i bombastycznej wylewności bez granic i - najczęściej - bez celu. Nie ceniła literackich osiągnięć fin-de-siecle'u, uważała je za "wzorzec najgorszy", niejednokrotnie na łamach legendarnej już dziś "Poczty literackiej" "Życia Literackiego" przyszło jej walczyć z młodopolskimi kalkami, które szczególnie upodobali sobie początkujący poeci szarej PRL-owskiej rzeczywistości.

  Trudno jednak sobie wyobrazić, by poetka, tak bardzo związana z Zakopanem, nigdy nie odwiedziła Harendy. Kiedy mogło się to zdarzyć? Czy Szymborska zostawiła tu jakiś swój ślad? Kto wie, może w którejś z ksiąg z wpisami harendziańskich gości odnajdziemy ten charakterystyczny dukt pisma; czas i kwerendy pokażą. Wreszcie warto zapytać, co tę niezwykle ciekawą świata osobę szczególnie mogło zainteresować w tym magicznym miejscu? I tu na szczęście już mamy podstawy do pewnych domysłów.

W roku 1969 Państwowy Instytut Wydawniczy wydaje książkę Marii Kasprowiczowej W naszym górskim domu. Szymborska w charakterystycznym, feministycznym tonie rzecz recenzuje w swych "Lekturach nadobowiązkowych" - szczególnie przy tym eksponując, w czym zresztą - jak wiadomo - nie pozostawała odosobniona, magnetyczną aurę, którą wytwarzała wokół siebie trzecia żona Jana Kasprowicza. Ba! - co typowe dla zauroczonych przez Marusię - poetka większą część krytycznego komentarza poświęca wcale nie na omówienie samej książki, lecz prezentację charakterologicznego portretu autorki. Oddajmy zatem na koniec głos noblistce i przyjrzyjmy się temu, jak wielka kobieca osobowość pisała o wielkiej kobiecej osobowości. Rzecz ta godna jest przytoczenia w całości, a i wydaje się nie wymagać zbędnego komentarza:

"Wzięłam tę książkę do ręki po to, żeby się upewnić, że czytać jej nie będę , po czym przeczytałam do końca. Kto bodaj przelotnie poznał Marię Kasprowiczową, ten już musiał ją

zapamiętać. Nie wszystko z tej ostro zarysowanej osobowości zachowało się na papierze, ale i tak dość dużo, żeby przykuć uwagę. Kiedy Kasprowiczowa opublikowała przed wojną swój Dziennik, zarzucano jej, że więcej tam pisze o sobie niż o zmarłym poecie. Bo wszystkim, kobietom wolno pisać o sobie, tylko >wdowom po< ten proceder jest surowo wzbroniony. Jest to pogląd, w którym wyczuwam atawistyczną tęsknotę do palenia wdów na stosie. Ale, skoro przywrócenie tej ceremonii nie jest możliwe, trzeba się zgodzić i na to, że wdowy będą żyły własnym życiem, a niektóre dopracują się nawet indywidualności silniejszej, niż miał nieboszczyk. Kasprowiczowa byłaby kimś niezależnie od tego, po kim przyszłoby jej owdowieć. Jej zalety i, nazwijmy to tak: antyzalety., miały wymiar nieseryjny. Wywierała silny urok na ludzi, skupiała ich wokół siebie, po czym wymagała od nich wielkości ducha, jaką nie każdy rozporządzał. Zmuszała siebie i innych do bezustannej szczerości, toteż wśród domowników i bywalców Harendy zawsze się coś intensywnie działo. Żyła mocnymi uczuciami, napięta, niespokojna, egzaltowana, czynna i wysilająca się. Och, naturalnie, staroświecka już od wielu lat i trochę śmieszna - ale przecież tylko ludzie nijacy unikają śmieszności. Byłoby błędem, gdyby tę garść wspomnień, wydanych już po śmierci autorki, ale jeszcze przez nią przygotowanych do druku, mierzyć literacką miarą. Są to luźne kartki z rożnych lat, lepiej lub gorzej opracowane, wszystkie jednak warte zasłużonego miejsca w kronikach Zakopanego. Kończąc, chciałabym wyróżnić wspomnienie o Nałkowskiej, która niegdyś była chwilowym gościem Harendy. Tego z pewnością nikt pyszniej nie opowie jak właśnie Maria Kasprowiczowa, zwycięska rywalka pani Zofii w pojedynku o pewnego Jerzego." /Karol Kaworski /

 

Bibliografia:
A. Bikont, J. Szczęsna, "Wisławy Szymborskiej pamiątkowe rupiecie, przyjaciele, sny", wyd. 3 zmienione, Warszawa 2003.
J. Kurek, "Księga Tatr wtóra", Kraków 1978.
M. Pinkwart, L. Długołęcka, "Zakopane: przewodnik historyczny", Bielsko-Biała 2003.
W. Szymborska, "Rymowanki dla dużych dzieci: z wyklejankami Autorki", Kraków 2003.
W. Szymborska, "Lektury nadobowiązkowe", Kraków 1973.
W. Szymborska, "Wiersze wybrane", Kraków 2001.

Czytaj i słuchaj też:

Radio Kraków - Wisława szymborska - wspomnienia.

Wojciech Ligęza - Wspomnienia o Wisławie Szymborskiej. Link otrzymaliśmy od  Pan Profesor Gabrieli Matuszek .



 
   

2004-2013 C Wszelkie prawa zastrzeżone
Copyright Stowarzyszenie Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza : kYc 2008
Strona główna Aktualności z Podhala